W bogatym krajobrazie inicjatyw społecznych nasza Fundacja jest wydarzeniem stosunkowo młodym i stąd rozpocznę od krótkiego jej przedstawienia.
Zrobię to w dość szczególny sposób, mianowicie przedstawię w kilku słowach Świętego Olafa. Uważam bowiem, że, historia jego życia oraz dzieło, które po sobie zostawił w sposób najbardziej czytelny przedstawią Państwu cel dla którego fundacja została powołana oraz o metodę, dzięki której zamierzamy cel ten osiągnąć.
Święty Olaf urodził się w roku 995 w Norwegii. Pewną ciekawostką może być dla nas taki szczegół, że na jego losy - poczynając od chwili narodzin po ostatni dzień życia, wielki wpływ miały wydarzenia związane z córką naszego Mieszka I - Świętosławy.
Już okoliczności towarzyszące jego przyjściu na świat i najwcześniejsze lata życia były niezwykłe, aby jednak historii nie przedłużać przejdę od razu do chwili, w której jako dwunastoletni chłopiec zostaje Olaf dowódcą długiej łodzi bojowej. Cztery lata później otaczała go już sława najdzielniejszego wikinga swoich czasów a o jego kolejnych brawurowych zwycięstwach skaldowie układali pieśni w całej Skandynawii. Zimą na przełomie lat 1013-1014 gościł Olaf na dworze Księcia Normandii Ryszarda II. Tutaj, po raz pierwszy zapoznał się z najważniejszymi zasadami katolickiej wiary. Zrobiło to na Olafie tak ogromne wrażenie, że natychmiast poprosił o chrzest i porzucił rozbój. Zaraz potem powrócił do Norwegii, którą w trzy krótkie lata, dzięki swojej ogromnej sławie, zdołał zjednoczyć w takim stopniu, że już w 1016 roku mogła się odbyć jego koronacja. W tym samym roku, już jako prawowity monarcha sprowadził z Anglii biskupów i z ich pomocą dokonał chrztu swoich poddanych. Zaraz potem zwołał synod, na którym ustanowił prawa, jakie nie miały sobie równych w żadnym z ówczesnych krajów Europy. Dobrze jest przy tym pamiętać, że Olaf dokonuje tego wszystkiego w społeczności, gdzie najbardziej brutalne i krwawe konflikty rywalizujących ze sobą wspólnot rodowych, stanowiły codzienność. Najazdy na dobra najbliższego sąsiada były w tamtym społeczeństwie jedynym znanym sposobem powiększenia posiadanych majętności. Te sąsiedzkie najazdy były dokonywane z taką samą brutalnością, z jaką prowadzono je poza granicami kraju zaś w zachowanych dokumentach, które to opisują znajdujemy przykłady okrucieństw, o jakich Europa nie miała wyobrażenia dopóki nie pojawili się tam wikingowie.
I w tak brutalnym społeczeństwie Król Olaf, jako pierwszy władca Europy ośmielił się uznać za przestępstwo i zakazać pod groźbą surowej królewskiej kary, gwałtu na kobietach i to niezależnie od ich społecznego statusu. Tego co dziś nazywamy gwałtem, w całej ówczesnej Europie nie uznawano wówczas za czyny zasługujące na jakąś szczególną karę. Król Olaf zakazał również powszechnie praktykowanego tam dotychczas wielożeństwa. Zabronił zabijania osób starszych i niezdolnych do pracy oraz niepożądanych niemowląt, które w tamtych czasach wynoszono po prostu do najbliższego lasu. Od swoich poddanych zażądał, aby w dni świąteczne nie wysyłali do pracy od swoich niewolników, co więcej, po upływie dziesięciu lat należało im zwrócić wolność wraz z ziemią, którą w tym czasie zdołali wykarczować i uprawić. Przykłady te przytaczam po to aby dać wyobrażenie o stanie prawnym państwa jakim król Olaf, trzymając się Bożych Przykazań, w tak krótkim czasie zdołał obdarować swoich poddanych.
Ta konsekwentna wierność, z jaką Olaf traktował nauczanie Kościoła doprowadziła do spisku starszyzny rodowej. W 1026 roku, za cenę utraty suwerenności kraju, siłami króla Danii i Anglii Kenuta Wielkiego, syna wspominanej Piastówny zmusili oni Olafa do opuszczenia ojczyzny. Dwa lata później rządy w Norwegii w imieniu Kenuta objął jego nieślubny syn Swen. Ten zaś bardzo szybko, pokazał zarówno biednym jak i bogatym, co w praktyce oznacza dobrowolne oddanie się pod panowanie obcej siły.
Korzystając z narastającej w Norwegii niechęci wobec cudzoziemskich rządów, król Olaf zdecydował się na powrót do kraju i walkę o odzyskanie korony. Do decydującej bitwy doszło w dniu 29 sierpnia 1030 roku. Jest to również data jego śmierci.
Jednakże historia Olafa bynajmniej w tym miejscu się nie kończy. Można nawet powiedzieć, że dopiero wówczas na dobre się ona rozpoczęła. Bowiem kontynuacji dzieła, które ten, w chwili swojej śmierci zaledwie trzydziestopięcioletni monarcha rozpoczął, podjął się za niego sam Pan Bóg.
Niezliczone cuda, jakie już na polu bitwy zaczęły się dziać za wstawiennictwem Olafa sprawiły, że on sam został ogłoszony świętym, kraj niemal z dnia na dzień powrócił do ustanowionych przez niego praw. Tron w Norwegii objął jego syn Magnus, zaś sława owych cudownych wydarzeń sprawiła, że jego kult w krótkim czasie dotarł do najdalszych krańców Europy.
W Trondheim wybudowano katedrę, w której przechowywano relikwie króla. Miejsce to w krótkim czasie stało się trzecim po Ziemi Świętej i Composteli celem pielgrzymek całego katolickiego świata.
Szli do niego przede wszystkim królowie, kardynałowie, opaci i rycerstwo. Słowem, każdy prawy katolik, na którym ciążyła odpowiedzialność wynikająca z władzy, jaką przyszło im z Woli Bożej piastować. Pielgrzymowali do niego po to, by uczyć się tej wielkiej prawdy, jaka była motywem przewodnim całego Olafowego panowania. Prawdy, która mówiła, że walka o chrześcijańskie państwo jest jedyną, naprawdę skuteczną formą walki o Chrześcijaństwo.
Ta właśnie prawda jest najbardziej lapidarnym streszczeniem celu oraz programu działania przedstawianej Państwu fundacji. Prawda ta jest, również podstawą naszej niezachwianej wiary, że cel ten uda nam się z sukcesem zrealizować.
W tym miejscu przejdę do kolejnego punktu mojej prezentacji. Postaram się mianowicie tak krótko jak to możliwe, scharakteryzować aktualną sytuację międzynarodową, ponieważ jej postrzeganie i ocena były bezpośrednią przyczyną powołania fundacji. Nie trzeba wielkiej przenikliwości ani spostrzegawczości by stwierdzić, że od lat co najmniej trzydziestu jesteśmy świadkami systematycznego, planowego i globalnego a przy tym niezwykle skutecznego niszczenia struktur państwowych oraz zacierania narodowych tożsamości.
W Europie odbywa się to w dużym stopniu na drodze przekształcanie Unii Europejskiej w superpaństwo ale nie jest to oczywiście jedyny mechanizm.
Średnie i mniejsze państwa zmusza się autodestrukcji ich gospodarczej infrastruktury. Robi się to pod pozorem tak zwanych globalnych zagrożeń, o których nieuchronnym nadejściu jesteśmy informowani z mównicy Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz specjalnie w tym celu zwoływanych międzynarodowych konferencji na najwyższym szczeblu.
Wobec najlepiej rozwiniętych krajów Europy zastosowana została zabójcza dla nich polityka imigracyjna.
Inną formę destrukcji zastosowano wobec krajów trzeciego świata oraz uboższych krajów europejskich. Polega ona na prowokowaniu a następnie wspieraniu tak zwanych przewrotów demokratycznych. Przykładem jest tu Arabska Wiosna, Kijowski Majdan, czy trwające od jakiegoś czasu niepokoje na Białorusi.
Oczywiście sięga się również po sposoby, można powiedzieć, klasyczne czyli takie jakie mogliśmy oglądać w Libii czy Iraku a od dłuższego czasu obserwujemy w Syrii i Libanie. Poprzedzane jest to zazwyczaj serią prowokowanych niepokojów społecznych, czego na naszym własnym podwórku dobry przykład daje nam ostatnio Pani Marta Lempart, a robi to jak widzimy pod dobrą ochroną oraz na bardzo precyzyjnie przygotowanym gruncie.
Faktycznie, dużą nowością omawianych zjawisk jest to, że w owych destrukcyjnych procesach wobec własnego państwa i społeczeństwa biorą udział ich własne struktur rządowe. Najlepszym przykładem jest tu rola Pani Kanclerz Merkel w zakresie realizacji jej samobójczej polityki migracyjnej określanej w ten właśnie sposób przez zdecydowaną większość niemieckiego społeczeństwa.
Dużo bardziej spektakularnych i jeszcze bardziej oczywistych przykładów zabójczej polityki rządów wobec własnych państw i własnych społeczeństw nie będę po imieniu wymieniał, aby nie dać nikomu okazji do nazwania mnie płaskoziemcem i tym samym do zdezawuowania wszystkiego co dotychczas powiedziałem. Jest to bowiem standardowy argument jakim zamyka się krytykę tego tragicznego fenomenu. Jednocześnie uważam, że wszyscy widzimy a większość z nas również doskonale rozumie zarówno o czym jak i o kim jest mowa.
Równolegle do niszczenia struktur państwowych prowadzona jest destrukcja w zakresie świadomości i tożsamości narodowej. Robi się to przy pomocy ideologii neomarksistowskiej. Służą temu media głównego nurtu. W Polsce są one w swojej zdecydowanej większości własnością firm mających siedziby w krajach naszych byłych zaborców i okupantów lub też znajdują się pod całkowitą kontrolą nacji, tradycyjnie obcych czy wręcz wrogich naszej polskiej katolickiej tożsamości. O popularność tej neomarksistowskiej ideologii dbają fundacje takich znanych filantropów jak Soros czy Gates. Najbardziej aktywnych twórców tych ideologii znajdziemy dziś na amerykańskich, angielskich i niemieckich uniwersytetach.
O prawdziwych promotorach omawianych procesów wiemy stosunkowo niewiele bo nie są to osoby znane z pierwszych stron gazet i zabiegające o rozgłos. Wystarczy nam jednak rozumieć, że destrukcja ta mająca w obu przypadkach charakter globalny, nie jest wynikiem jakiegoś spontanicznego zbiegu przypadkowych wydarzeń.
Równie globalny charakter ma systematyczne i systemowe niszczenie tożsamości. Robi się to również poprzez brutalnie narzucaną ideologię, oraz zabiegi, których celem jest sprowadzenie mieszkańców globu do bezwolnej, nierozróżnialnej i całkowicie obdartej z praw i godności masy.
Mamy być pozbawieni nie tylko naszej tożsamości osobowej, ale również, a może nawet przede wszystkim naszej tożsamości zbiorowej, takiej jak naród, środowisko czy wspólnota wyznaniowa.
Niszczenie naszej indywidualnej tożsamości realizowane jest poprzez zakwestionowanie czegoś tak dotychczas oczywistego jak płeć, rodzina i własność.
Atak na naszą tożsamość zbiorową prowadzony jest na drodze świadomie nakręcanego, globalnego kryzysu społecznego. Robione jest to na wielu równolegle prowadzonych frontach. Horrendalne restrykcje wprowadzane globalnie z powodu ogłoszonej pandemii są najbardziej aktualnym i spektakularnym ale przecież nie jedynym tego przykładem.
W tym miejscu pragnę przejść do ostatniego punktu, mianowicie odpowiedzi na pytanie co w tej sytuacji wypada nam robić.
Powszechna jest dziś opinia, że w konfrontacji z siłami, które realizują wymienione procesy nie mamy żadnej praktycznie szansy, zarówno jako jednostki, a tym bardziej jako naród. Kwestionować tego nie zamierzam bo jest to opinia trafna. Oczywistych co do tego dowodów dostarcza nam historia powszechna co najmniej, pięciu ostatnich, stuleci. Również nasze własne obserwacje dotyczące ostatnich, najbardziej aktualnych wydarzeń robią się coraz bardziej czytelne i coraz bardziej w tej materii przekonywujące.
Opinię o naszej całkowitej bezbronności wobec omawianych procesów można uznać za trafną z jednym jednak bardzo zasadniczym zastrzeżeniem. Nasz całkowity brak szans dotyczy jedynie konfrontacji podejmowanej i realizowanej na arenie i na warunkach dyktowanych przez siły, które same nie tylko je wykreowały ale również sterują obu omawianymi procesami. Są to siły, dla których narodowa suwerenność i osobista wolność są przeszkodą dla realizacji ich troskliwie przez kilka ostatnich stuleci pielęgnowanego marzenia znanego pod nazwą, nowego światowego porządku.
Aby zbliżyć się do osiągnięcia tego celu wykreowano w przeszłości wiele, krwawych i zbrodniczych utopii. Dwie ostatnie, to komunizm sowiecki, który pokazał światu praktyczną realizację idei równości – pierwszego z piekielnej triady kłamstw, które od czasu Francuskiej Rewolucji mają nam zastępować Boskie Przykazanie Miłości. Ostatnią z owych utopii był Narodowy Niemiecki Socjalizm, który światłami bijącym z krematoriów oświecał narody w zakresie praktycznej realizacji idei braterstwa, owego fraternite, zastrzeżonego dla rasy panów. Dzisiaj już mówimy o ostatnim członie tej piekielnej triady, a mianowicie o wolności, którą pozwala nam się podziwiać w krzywym zwierciadle współczesnego libertynizmu. Jest to wolność, głosząca hasło róbta co chceta kierowane przede wszystkim do naszej coraz to bardziej zagubionej młodzieży oraz do coraz to bardziej oderwanej od społeczeństwa władzy, która faktycznie wydaje się nabierać przekonania, że może z nami robić po prostu wszystko.
Doświadczenia roku 2020 nie powinny już nikomu zostawić w tym zakresie żadnych złudzeń. Widzimy to niestety zarówno w odniesieniu do skuteczności podejmowanych działań jak i w odniesieniu do celów, które coraz wyraźniej spod tych działań zaczynają się wyłaniać. Zgadzam się z trafnością twierdzenia, że nasze pokolenie, na którym to aktualne doświadczenie jest przeprowadzane nie ma wielkich szans w konfrontacji z siłami, które je realizują. Ale z większym jeszcze przekonaniem twierdzę, że siły te w konfrontacji z nami nie będą miały żadnej szansy, jeżeli tylko przeprowadzimy ją według zasad wpisanych w naszą tysiącletnią tradycję katolickiej tożsamości narodowej. To zresztą stanowi główną przyczynę, dla której jest ona tak konsekwentnie ośmieszana, atakowana i na każdym kroku z największą bezwzględnością zwalczana.
Nasi przeciwnicy będą całkowicie bezbronni kiedy tylko spotkają się z nami w szrankach naszej katolickiej tożsamości narodowej. Są oni doskonale tego świadomi, w stopniu dużo niestety większym niż możemy to powiedzieć o nas samych. Gdyby tak nie było, nie atakowali by oni naszej katolickiej tożsamości z takim nakładem sił i środków nie mówiąc już o zaciętości. My zaś nie porzucalibyśmy naszej narodowej, katolickiej tożsamości z tak bezmyślną beztroską z jaką się to niestety odbywa. Dla tego też powinniśmy sobie jak najszybciej i jak najlepiej uświadomić oraz nieustannie o tym pamiętać, że konfrontacja ta już się odbyła a jej zwycięzca jest doskonale znany. Stało się to mianowicie wówczas gdy kamień został odsunięty a z grobu wyszedł nasz Zwycięski Zbawiciel.
Jak bardzo trzeba dać się zaślepić, aby z własnej woli wchodzić na te od dawna przegrane pozycje. W jakże jednak wielu przypadkach, ze zdumieniem przychodzi nam to niestety obserwować.
Fundacja Świętego Olafa chce temu właśnie zapobiegać, ukazując przede wszystkim, czym jest nasza katolicka tożsamość. Ucząc tego, z jak wielką troską należy ją kultywować i jak jej w sobie samym bronić. Chcemy pokazywać, gdzie leży jej najgłębsza istota, wyróżniająca nasz naród nawet spośród tych nacji, które jak i my należą do cywilizacji łacińskiej. Na koniec pragniemy praktycznie udowodnić jak niezwykle skuteczną jest ona bronią przeciwko temu co powyżej zostało opisane. Z obszaru naszej działalności nie wyłączamy absolutnie nikogo. Zwracamy się do wszystkich naszych rodaków, dla których bliska jest idea Polski wolnej, sprawiedliwej, silnej i zasobnej. Polski dumnej ze swego dziedzictwa kulturowego i wszystkich pozostałych atutów wywodzących się z naszej własnej, katolickiej, narodowej tożsamości. Są to atuty prawdziwe a zarazem jedyne, którymi jesteśmy w stanie zapewnić Polsce wolność, sprawiedliwość i dobrobyt.
Wierzę głęboko, że praktyczna ich realizacja znajduje się ciągle w obszarze naszych możliwości, wystarczy tylko przyznać się do tradycji, która tak jak dawniej była tak znowu może być podstawą naszej potęgi.
Na koniec chciałbym zacytować jedno, krótkie zdanie. Jest to zdanie wyjęte z Bulli Papieskiej Jana Pawła II z 19 maja 1987 roku, podnoszącej Sanktuarium Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Stoczku Klasztornym do godności Bazyliki Mniejszej. Brzmi ono następująco: „Nie zaniechamy niczego, co chwałę i splendor Jej Imienia mogłoby zwiększyć”. Lapidarna ta deklaracja odnosząca się do naszej Prawowitej Królowej stanowi nie tylko najpiękniejszy i najbardziej znaczący rys naszej tysiącletniej katolickiej tożsamości ale wręcz definiuje jej najgłębszą i najbardziej znamienną istotę. Trzymajmy się tej prostej zasady, a wówczas nie tylko, że nie pobłądzimy, ale co więcej cały niepokój o wynik tej czekającej nas niewątpliwie konfrontacji, przestanie być wyłącznie naszym problemem.